Rozdział 110

Tomasz wciąż drżał w moich ramionach, jego oddech był płytki i nierówny. Jego stan wyglądał poważnie — nie mogłam go tak po prostu odepchnąć i odejść. Pomimo jego wcześniejszego niewłaściwego zachowania wobec mnie, nie mogłam zapomnieć, jak wielokrotnie mi pomagał w przeszłości. Nie byłam takim prac...