Rozdział 133

Przy stole zapada cisza, gdy Cora unosi rękę, obdarzając mnie ciepłym uśmiechem. To ten sam uśmiech, który widziałam tysiące razy podczas moich dziecięcych wizyt u niej. Teraz wydaje się dziwny, pusty i nie na miejscu. Nie odwzajemniam go.

Khale nawet na nas nie spogląda. Patrzy prosto przed siebie...