Rozdział 92

MYRA

Następnego dnia wyruszyliśmy z opuszczonego portu w południe. Był ponury dzień i delikatnie padał śnieg. Na horyzoncie majaczyły oznaki burzy.

Bracia chcieli, żebym przełożyła to na następny dzień, kiedy pogoda będzie lepsza, ale nie było na to żadnej gwarancji. Pogoda była nieprzewidywalna, a...