Rozdział siódmy

Dallas

Poranne powietrze gryzie zimnem, gdy wychodzę na zewnątrz. Słońce dopiero zaczyna wschodzić, miękkie światło rozciąga się po niebie. Ganek Cheyenne skrzypi pod moimi butami, gdy schodzę po schodach. Raz jeszcze zerkam wstecz, zanim dotrę do swojego pickupa. Ona wciąż stoi w drzwiach, ramiona...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie