Rozdział jedenasty

Dallas

Nie śpię dużo.

Leżę na kanapie z Cheyenne przytuloną do mojego boku, jej głowa spoczywa na mojej piersi, jakby tam należała, a mój mózg odmawia wyłączenia się. Jej oddech po jakimś czasie wyrównuje się, staje się wolny i spokojny, ale mój pozostaje płytki. Za każdym razem, gdy ona się porusz...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie