118

Rozdział 17

Las żył szeptami.

Wiatr szumiał wśród starożytnych drzew, których ogromne sylwetki rzucały upiorne cienie pod karmazynowym blaskiem pełni księżyca. Oddech Bavandy był krótki i nierówny, gdy szła za Therese głębiej w ciemność.

Nie powinna tu być — wiedziała o tym — a jednak nie mogła s...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie