181

Słońce ledwo co wyłoniło się zza horyzontu, kiedy Bavanda otworzyła oczy.

Nie przeciągnęła się. Nie jęknęła ani nie rozkoszowała się ciszą. Po prostu wstała, tak jak robiła to każdego dnia od zakończenia bitwy – jakby pokój był szklaną podłogą pod jej stopami, a każdy moment zawahania mógł ją rozbi...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie