Rozdział sześćdziesiąty piąty

Punkt widzenia Avyaane

Noc była ciężka.

Przepełniona napięciem.

Chad siedział naprzeciwko mnie, złoty blask jego oczu przygasł, jego rana owinięta w paski mojego własnego płaszcza, który rozerwałam.

Lior stał obok, oparty o drzewo, ręce skrzyżowane, paczące oczy utkwione w Chadzie bez mrugnięcia...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie