Rozdział sześćdziesiąty siódmy

Kiedy obudziłam się następnego ranka, rolety w sypialni były zasłonięte, a zza zasłon sączyło się ciepłe, złote światło. Ziewając szeroko, przeciągnęłam się i cieszyłam chwilami samotności przed rozpoczęciem dnia pracy. Zaczęłam myśleć o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni — chaosie zw...