Rozdział dwieście czterdzieści siódmy

ROSE

Minęło pięć minut, a w tym czasie poczułam, jak jacht przyspiesza, skręca, potem kołysze się w prawo i płynie dalej. Teraz stoimy w miejscu. No, prawie, jeśli nie liczyć lekkiego kołysania łodzi na wodzie. Słyszę kroki Bartletta na pokładzie, a potem głosy mówiące cicho gdzieś na dole, ale ...