⋆ Rozdział 109

Po pracy Ralph napisał do mnie i Georgii, pytając, czy mamy ochotę na kilka butelek na dachu. W Ralphowym języku oznaczało to, że albo zaraz się załamie emocjonalnie.

Uderzyliśmy do sklepu na rogu - od razu poszliśmy po naszą ulubioną markę piwa, a ja zgarnęłam kilka paczek chipsów. Potem wróciliśmy...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie