⋆ Rozdział 75

Po ponad siedmiu godzinach w powietrzu musiałam zasnąć w momencie, gdy moje ciało dotknęło pluszowego fotela. Jet lag nie był już teorią - dawał mi się we znaki. Następnym razem, gdy otworzyłam oczy, byliśmy już w Paryżu.

I święty Boże, Paryż.

Szłam obok Cilliana przez ogromne wejście hotelu, który ...

Zaloguj się i kontynuuj czytanie